Palenie w kominku brykietem i pelletem – sposób trzeci.

Połączenie brykietu i pelletu w kominku jest możliwe i daje bardzo dobre rezultaty. Ogień pali się długo, spokojnie i emituje jednostajną porcję ciepła przez cały czas spalania. Do tej pory opisałem już dwa sposoby na połączenie brykietu i pelletu. W obydwu przypadkach, rano miałem w kominku dużo niedopalonych brykietów. A to mnie trochę irytuje, bo wolałbym, żeby całe paliwo załadowane do kominka wypaliło się. W pewnym stopniu wpływa na to budowa mojego kominka, który nie ma rusztu i powietrze nie ma możliwości dotarcia do dna paleniska. Drugi powód to popiół, który przykrywa najniżej położone kostki brykietu i odcina dopływ powietrza do palących się kawałków. Gdybym miał ruszt, byłoby łatwiej. A, że go nie mam to muszę kombinować. W tym wpisie opiszę trzeci sposób na połączenie pelletu i brykietu, który powinien, przynajmniej w teorii, sprawić, że paliwo dopali się do końca.

Do tej pory na blogu pojawiły się dwa wpisy, w których opisałem moje pomysły na połączenie brykietu i pelletu. Jeśli chcesz je przeczytać, zobacz wpisy :

Tym razem postanowiłem ułożyć brykiet tak, żeby podczas spalania się pelletu i brykietu wszystko pięknie się wypaliło i zamieniło w popiół. Po wybraniu popiołu z paleniska na samym spodzie ułożyłem kostki brykietu. Położyłem je „na płasko”. Ich celem jest dostarczenie powietrza i żaru na sam spód paleniska i doprowadzenie do całkowitego wypalenia się paliwa załadowanego do kominka. Jak widać po bokach zostawiłem trochę wolnego miejsca. Ma to zabezpieczyć palenisko przed „puchnięciem” RUF-a pod wpływem wysokiej temperatury.

 

Druga warstwa została ułożona już „pionowo” i utworzyła coś na kształt miski, do której wsypię pellet. Dodatkowo do środka wstawiłem dwie kostki, które powinny dodatkowo rozpalić pellet.

Tak przygotowane palenisko zasypałem pelletem Magma do wysokości kostek. Zmieściło się go 7,5 kg.

 

 

Kolejna warstwa była już skromniejsza i ułożyłem ją przy tylnej ściance kominka. Ma to na celu ograniczenie zabrudzenia szyby podczas rozpalania. Kilka kostek brykietu, trochę pelletu i dwie kostki rozpałki do grilla.

 

Po takim załadowaniu kominka powinienem mieć spokój z dokładaniem przez kilkanaście godzin. W kominku widocznym na zdjęciu powyżej jest:

  • 7,5 kg pelletu Magma
  • 29 kostek brykietu RUF
  • 2 kostki rozpałki do grilla

Koszt całego paliwa, które jest w kominku to około 22 zł.

 

Teraz pozostało już tylko podłożenie ognia, zamknięcie kominka i delektowanie się jego ciepłem przez co najmniej kilkanaście godzin. A że za oknem trzyma solidny mróz, to ciepło jest mile widziane.

 

 

Brykiet szybko zajął się ogniem i już po 30 minutach paliło się solidnie. Odpowiedni brykiet, odpowiednia rozpałka, poprawne ułożenie wszystkiego w kominku i sukces murowany.

 

 

Po godzinie w salonie miałem już ciepło. Brykiet i pellet pięknie się rozpaliły ale ogień, wbrew założeniom, nie „schodził” z góry w dół.

 

 

 

Po 90 minutach w domu miałem już gorąco. W kominku wszystko pięknie się paliło i nadszedł czas na przymknięcie dopływu powietrza do paleniska. Przymknąłem przepustnicę o 1/3.

 

Po 2,5 godzinie szyba była nadal czysta, w palenisku było gorąco a w domu cieplutko i przyjemnie. Jak można zauważyć na zdjęciu poniżej, założenia wstępne się sprawdzają. Kostki brykietu palą/żarzą się mocno a tam gdzie jest pellet, ognia jest mniej a żaru więcej. Zgodnie z teorią, kostki ułożone na spodzie paleniska palą się i podpalają pellet od spodu.

 

 

Po trzech godzinach sytuacja niewiele się zmieniła. W palenisku było dużo żaru, nieco mniej ognia. Do spalenia pozostała jeszcze duża ilość paliwa kominkowego.

 

 

Ogień w kominku podłożyłem o 19:40, kiedy kładłem się spać była 00:38. Zdjęcie widoczne poniżej zrobiłem właśnie o tej godzinie. Jak widać, w palenisku mam jeszcze dużo paliwa a szyba niestety trochę się przybrudziła. To wynik zbyt mocnego przymknięcia dopływu powietrza do paleniska. Coś za coś. Granica między czystą a brudną szybą jest cienka, a przepustnica w kominku nie ma zbyt precyzyjnej możliwości regulacji.

Następnego dnia, rano, albo, jak kto woli w środku dnia, o 11:20 zrobiłem kolejne zdjęcie. Od chwili rozpalenia minęło 16 godzin. W kominku było gorąco, w domu cieplutko. Jak widać, pod popiołem jest jeszcze sporo brykietu, który się nie wypalił.

Nie pozostało mi nic innego, jak rozgarnięcie pozostałości w palenisku, dołożenie nowej porcji paliwa i dalsze palenie. A, że nie muszę już rozgrzewać kominka i domu, to palenie powinno być spokojniejsze.

W kominku zostało dużo kawałków niespalonego brykietu. Kilka z nich zgarnąłem na bok paleniska, żeby rozpalić od nich ogień na nowo. Dołożyłem solidny kawałek drewna, trzy kostki brykietu kawałek kartonu i kilka kawałków drobnego drewna. Powinienem mieć spokój z dokładaniem do paleniska przez kolejne kilka godzin.

Nowa porcja paliwa szybko zajęła się ogniem od gorących brykietów pozostałych w palenisku.

Zgodnie z założeniem, do wieczora nie musiałem dorzucać do paleniska. W kominku paliło się spokojnie i jednostajnie a ten solidny kawałek jesiona wypalił się całkowicie. Dopiero na noc dokładałem ponownie.

Uwaga!

Zanim zaczniesz palić w kominku sposobem, który opisałem w tym wpisie, przeczytaj najpierw wpisy, w których odpowiadam na pytania, Czy kominek może wybuchnąć i czy można go rozgrzać do czerwoności? To podstawowa lektura dla wszystkich posiadaczy kominków. 

Podsumowanie

Opisana próba palenia brykietem pomieszanym z pelletem zakończyła się sukcesem, ale nie w 100%. W dalszym ciągu nie znalazłem sposobu na całkowite wypalenie się załadowanego paliwa. Wiem, że mam kominek bez rusztu i będzie to trudne, ale cały czas próbuję, eksperymentuję i sprawdzam różne sposoby ułożenia paliwa w kominku. Być może problem tkwi w pellecie, który jest zbyt drobny albo kiepski jakości0wo? Tego nie wiem. Będę próbował, a jak uda mi się znaleźć sposób na optymalne ułożenie brykietu i pelletu w kominku to na pewno go opiszę.

Wracając do mojego palenia w kominku, załadowane paliwo wystarczyło na co najmniej 16 godzin grzania. Sporo go jeszcze zostało w palenisku i podejrzewam, że jeszcze przez kilka godzin kominek grzał by delikatnie. Ale, że temperatury na zewnątrz są zimowe, to nie czekałem na całkowite wygaszenie się kominka.

Licząc bardzo pesymistycznie, w tej próbie spalałem 1,8 kostki brykietu na godzinę oraz 0,5 kg pelletu na godzinę. Wynik ten jest lepszy, ale nie policzyłem pozostałych w kominku kawałków brykietu. Nie jest to rewelacyjny wynik, ale podczas solidnych mrozów udało mi się długo i efektywnie palić w kominku bez potrzeby dokładania, przez całą noc miałem ciepło w domu i na drugi dzień wystarczyło trochę dorzucić do paleniska i kolejne kilka godzin nie musiałem dokładać kolejnych porcji drewna czy brykietu.

W porównaniu z dwoma poprzednimi próbami, w tej zostało najmniej niedopałków. Rozpalenie na nowo też nie sprawiło problemu. Jest postęp, kolejna próba powinna być już tą idealną.

Jestem pewien, że połączenie brykietu lub drewna i pelletu w kominku to dobra droga. To pierwsze daje solidną porcję ciepła, to drugie opóźnia spalanie paliwa. Muszę tylko znaleźć odpowiedni sposób na poukładanie tego wszystkiego w palenisku albo dorobić sobie ruszt do kominka, żeby wszystko spalało się w 100% i będzie ekstra. Zachęcam wszystkich do testowania pelletu w kominkach i do dzielenia się swoimi wynikami i uwagami w komentarzach pod wpisami. Pomagajmy sobie nawzajem w długim i efektywnym paleniu w naszych kominkach.

Exit mobile version