Na wstępie zaznaczam, że wszystkie opublikowane w tym wpisie informacje i przemyślenia są niezależną opinią autora. Obliczenia, analizy i wnioski nie są poparte informacjami od instytucji organizujących konkursy sms-owe. To tylko moje zdanie na temat tak powszechnych i drenujących kieszenie słuchaczy konkursów, od których ciężko jest się opędzić.
Codziennie, od rana do wieczora, w każdej większej stacji radiowej słyszymy o konkursie sms-owym, w którym można wygrać od 10 tyś zł, przez nowy super samochód, po pól miliona złotych. Wystarczy tylko wysłać sms-a i czekać, aż zostaniemy wylosowani. To tak proste, że aż głupie. Nie trzeba się wysilać, nie trzeba myśleć, wystarczy kilka kliknięć na telefonie i już.
Trzeba przyznać, że nagrody potrafią rozpalić wyobraźnię. Zapewne wielu z Was po wysłaniu sms-a marzy o tym, co zrobi z wygraną, gdzie wyjedzie, co sobie kupi i jak zaszaleje. Podniecenie dodatkowo nakręcają wyszkoleni prezenterzy, którzy wiedzą jak zachęcić do wysyłania sms-ów. Co jakiś czas odtworzą grę tych, którzy wygrali, pokażą jaka to wielka radość i szczęście i spowodują, że sięgamy do kieszeni i ślemy sms-y. Przecież to tylko 2,46 zł.
A tak naprawdę te wszystkie konkursy to żyła złota dla stacji radiowych. Nawet wygrana jest łatwa do przewidzenia. Jeśli ktoś trafi wartościową nagrodę, taką jak np. samochód, to z dużym prawdopodobieństwem kilka kolejnych wygranych będzie z dolnej półki. Co jakiś czas, żeby zwiększyć apetyt słuchaczy i ilość płatnych sms-ów zdarzy się, że padną dwie większe wygrane pod rząd. Ale to wszystko jest doskonale zaplanowane i przeliczone.
Na czym polega ta gra?
W telegraficznym skrócie. Gracz, żeby wziąć udział w konkursie musi wysłać sms-a pod wskazany przez prezentera numer telefonu. Jego numer rejestruje się w bazie graczy. Kiedy „nadejdzie ten czas”, komputer losuje jedną osobę, która ma szanse na wygraną. JEDNĄ osobę spośród tysięcy, które wysłały sms-a i tak naprawdę zrzuciły się na nagrodę dla szczęśliwcy, zysk dla stacji i podatek dla urzędu skarbowego.
Chyba nikt nigdy nie opublikował danych, ile sms-ów otrzymał, ile zarobił, ile wydał na nagrody a ile zarobił bądź dołożył do konkursu. Można się tylko domyślać, że:
- Stacja radiowa zarabia na tych konkursach
- Gracz wysyłając sms-y sponsoruje komuś innemu nagrodę, zasila budżet stacji i wspiera budżet państwa podatkiem Vat
- Nagroda jest losowana dopiero wtedy, kiedy kwota zebrana z sms-ów pozwoli na jej pokrycie
Jeśli słuchacze nie wysyłają tyle sms-ów ile trzeba, to podbija się pulę nagród, żeby słuchacze bardziej się nakręcali i słali więcej wiadomości (czyt. Pieniędzy). Ot, taki prosty, psychologiczny zabieg, który zawsze działa. Wiele razy byłem świadkiem sytuacji, w której osoby z mojego otoczenia czekały na zwiększenie puli do kwoty, która potrafiła rozgrzać wyobraźnię i kciuk na klawiaturze telefonu i dopiero wtedy słały po kilka płatnych sms-ów. Dodatkową zachętą były także wiadomości otrzymane od stacji radiowej o treści :”Jeśli wyślesz kolejnego sms-a w ciągu najbliższych 15 minut, to zdobędziesz 1000 kolejnych szans na wygraną …” I ludzie słali i czekali na telefon w finale gry. Jak łatwo się domyśleć, zazwyczaj telefon nie zadzwonił a kwota rachunku za telefon rosła bardzo szybko.
Policzmy, ile to kosztuje.
Jeden sms w konkursie kosztuje zazwyczaj 2,46 zł. Z tego 2 zł trafia na konto stacji radiowej a 0,46 zł do urzędu skarbowego.
Największe stacje radiowe mają po kilka milionów słuchaczy. Do obliczeń załóżmy pesymistycznie, że stacja radiowa ma 2 miliony słuchaczy. Niech tylko 1% z nich wyśle codziennie jednego sms-a.
2 000 000 x 1% = 20 000 słuchaczy.
20 000 x 2 zł = 40 000 zł – tyle zarobi radio
20 000 x 0,46 zł = 9200 zł – tyle zarobi budżet Państwa
Jak widać, w bardzo pesymistycznym przypadku stacja radiowa w ciągu jednego dnia zarobi z sms-ów 40 000 zł a budżet Państwa 9200 zł.
Jeśli ktoś trafi w grze 10 000 zł to i tak na koncie stacji zostanie jeszcze 30 000 zł na kolejne nagrody i jako zysk radia.
Zaznaczam, że moje założenia są pesymistyczne, bo zazwyczaj więcej osób śle sms-y i często nie kończy się na jednym dziennie. A wtedy, jak łatwo policzyć, zyski organizatora konkursu są znacznie większe.
Po kilku dniach, w których padają „niskie” wygrane organizator może sobie pozwolić na wylosowanie bardziej wartościowej nagrody. W ciągu tygodnia, w przyjęty powyżej obliczeniach, będzie miał ponad 200 000 zaskórniaków i nawet jak ktoś ustrzeli samochód za 100 000 zł, to nie będzie manka w kasie stacji radiowej.
Ile można „zyskać” nie grając.
Każdy, kto systematycznie, codziennie wysyła jednego sms-a za 2,46 zł w nadziei, że zostanie wylosowany, w ciągu roku wydaje na ten cel 897,90 zł, z czego:
- 730 zł zasila budżet konkursu/organizatora,
- 167,90 zł trafia do budżetu Państwa.
A są i tacy, którzy wysyłają więcej płatnych wiadomości tekstowych dziennie.
Gdyby codziennie, zamiast wysyłać sms-y, wpłacać na oprocentowane na 2% konto oszczędnościowe 2,46 zł, to po roku mielibyśmy 897,90 zł kapitału i około 20 zł odsetek. A licząc na szczęście w losowaniu mamy do zapłacenia rachunki na niebotyczne kwoty.
A jaką mamy szansę na wygraną?
Tego nigdy nie będziemy wiedzieli, bo nie mamy danych o ilości wysłanych sms-ów, ani o tym, ile sms-ów trafiło z jednego numeru. Ale zapewniam, że niewielką. W opisanym przez mnie przykładzie, czyli, że 20 000 osób wysyła po jednym sms-ie, prawdopodobieństwo, że zostaniemy wylosowani wynosi 1/20000 (jeden do dwudziestu tysięcy).
Według mnie lepiej jest odkładać na konto, codziennie 2,46 zł niż bawić się w sms-y i łudzić się na wygraną. Owszem, codziennie kilku szczęśliwców wygrywa, ale nikt nie wie, ile sms-ów oni do tej pory wysłali, ile czekali na wygraną i ile tak naprawdę wygrali a ile w tej wygranej jest zwrotu poniesionych kosztów.
Wiem, że ludzie chcą żyć nadzieją na wygraną, chcą czekać na telefon z radia, wysyłać płatne sms-y i „pomagać innym” w spełnianiu ich marzeń. Tak było, jest i będzie. Ale zanim kolejny raz wyślesz 2,46 zł w siną dal pomyśl, policz i zastanów się, czy warto! Może lepiej wysłać je na konto oszczędnościowe i skorzystać z nich w razie potrzeby.
A co ty sądzisz o tego typu konkursach? Bierzesz w nich udział? Wysyłasz płatne sms-y? Ile wynosił Twój największy rachunek za tą zabawę?